W ostatnich dniach lipca
2016 roku Julka i Karolina Ingarden wzięły udział w zorganizowanym
przez
Fundację SZTURMAN, finansowanym przez
MinisterstwoObrony Narodowej szkoleniu wspinaczkowo-strzeleckim. Szkolenie
prowadzone było przez byłych „specjalsów” - Sławka, Maxa i
Radka. Oto jak uczestniczki wspominają tych pięć pracowitych dni:
Julka:
W lipcu ja i moja
siostra Karolina pojechałyśmy nad morze na dwutygodniowy obóz harcerski.
Miałyśmy nadzieję, że po wspaniałym, ale bardzo intensywnym
pobycie pod namiotami, gdzie pobudka była o wiele za wcześnie,
będziemy miały okazję porządnie się wykąpać, wyspać i
ponudzić. Na drodze do szczęścia i upragnionego spokoju stanęła nam jednak mama, która nie zamierzała pozwolić, by jej córki
siedziały bezczynnie w domu.
Z pomocą babci Marty
załatwiła nam kilkudniowy wypad do Lublińca, nad jezioro Posmyk,
gdzie odbywały się szkolenia wojskowe. Miałyśmy wziąć udział w kursie strzeleckim i skałkowo-linowym, zorganizowanym przez Fundację Byłych Żołnierzy i Funkcjonariusz Sił Specjalnych SZTURMAN.
Gdy więc zmęczone wróciłyśmy do domu, miałyśmy tylko czas
przepakować się, wziąć szybką kąpiel i tego samego dnia
zostałyśmy wywiezione do lasu i oddane pod opiekę wojskowych.

Kurs rozpoczął się
w niedzielę 17 lipca – w dniu 13-tych urodzin Karoliny. Następnego
dnia rozpoczął się kurs. Na początku został nam zaprezentowany
sprzęt, którego mieliśmy używać przez kilka następnych dni.
Liny dynamiczne i statyczne, płanie, krolle, repiki, taśmy,
karabińczyki wszelkiego rodzaju. To tylko część rzeczy, z którymi
jako początkujący wspinacze mieliśmy do czynienia. Później
rozpoczęła się nauka węzłów, których nie było mniej niż
przyrządów wspinaczkowych. Następnie poszliśmy poćwiczyć nabytą
teorię „na sucho”. Tego dnia została nam także pokazana broń
z której mieliśmy strzelać. Był to pistolet GLOCK, którego
rozkładanie i składanie musieliśmy opanować do perfekcji.
Drugiego dnia nasza
grupa udała się do jednostki wojskowej, gdzie do popołudnia
ćwiczyliśmy na profesjonalnej ściance wspinaczkowej wchodzenie „na
wędkę”, asekurację, zjazdy, jurandowanie. Popołudniu, gdy
wróciliśmy już do hotelu, uczyliśmy się poprawnych pozycji
strzeleckich i poprawnego celowania, a także komend, zmian magazynka
i innych ciekawych rzeczy.
Tematem przewodnim
trzeciego dnia było strzelanie. Całą grupą udaliśmy się na
profesjonalną strzelnicę wojskową gdzie mogliśmy wypróbować
nowe umiejętności. Osoby, które w danym momencie nie strzelały
utrwalały sobie ćwiczenia wspinaczkowe. Pracownicy strzelnicy
chętnie prezentowali sprzęt, którym strzelnica dysponowała. Pod
okiem instruktorów doskonaliliśmy strzelanie statyczne, dynamiczne,
czy strzelanie do pojawiających się celów. Wszyscy po tym dniu
byliśmy zmęczeni, ale bardzo zadowoleni.

Następny dzień
niósł z sobą trudniejsze wyzwania. Pojechaliśmy na skałki. Tam
ćwiczyliśmy zjazdy, wspinaczkę oraz pokonywanie różnych
trudności, takich jak węzłów na linie czy przepinek. Część
grupy udała się na poszukiwanie jaskini Berkowej, potocznie zwaną
Kalesonową. Nam się nie udało jej odnaleźć. Dopiero kolejna grupa, która wybrała się na poszukiwania, dotarła do celu. Jaskinia była najciekawszym
punktem programu, mimo kontuzji jednego z instruktorów. Wszystko na
szczęście dobrze się skończyło i (prawie) wszyscy cali i zdrowi
wrócili do ośrodka.
Ostatni dzień był
najbardziej stresujący, ponieważ nadszedł czas testów. Udaliśmy
się na skałki, gdzie odbywał się egzamin, a właściwie dwa
egzaminy: teoretyczny i praktyczny, na który składały się wspinanie i asekurowanie „na wędkę” oraz zjazd z utrudnieniem.
Wszyscy zaliczyliśmy ten niełatwy test i szczęśliwi udaliśmy się
na lotnisko, na zakończenie, gdzie dostaliśmy pamiątkowe medale, a
najlepsi strzelcy odznaki (wśród nich byłam ja). Po zakończeniu
udaliśmy się do ośrodka po odbiór certyfikatów.
Kurs bardzo mi się
podobał. Poznałam wiele świetnych osób, a dzięki genialnym
instruktorom był to fajnie spędzony czas, który na pewno na długo
pozostanie w mojej pamięci. Mimo, że dostaliśmy w kość, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będę mogła pojechać na inne kursy
SZTURMANA...
Karolina:
Na szkoleniu
SZTURMANA bardzo dużo się nauczyłam. Było ciekawe i wymagające.
Oprócz cennych umiejętności zdobyłam wielu fajnych znajomych.
Szczególne podziękowania należą się wspaniałym instruktorom!
Strona
Ministerstwa Obrony Narodowej
>>>
Zdjęcia: Fundacja SZTURMAN