Święto Wszystkich Świętych jest
wielkim świętem wędrówek sentymentalnych. Już jako dziecko
najwięcej anegdot rodzinnych omawianych było właśnie na
cmentarzu. Każdy grób miał ich po kilka, czy nawet kilkanaście.
Przychodziły same, wystarczyło nadstawić uszu. Zmieniło się to
po przeprowadzce do przyjaznej, ale obcej Małopolski. Skończyły
się spotkania rodzinne nad grobami, skończyło się nasłuchiwanie.
Obok nas pojawiły się nasze dzieci, które nadstawiają uszu tak
jak ja w ich wieku. Tylko o czym mam im opowiadać, skoro opowieści
gliwickie nijak się mają do krakowskich?
Ale jednak poradziliśmy sobie. Pomógł
nam niezawodny internet i trochę grzebania w historiach rodzinnych.
Okazało się, że w okolicy do odwiedzenia jest tyle grobów, że
trudno jest objechać wszystkie w tydzień, nie mówiąc o jednym
dniu.
![]() |
Reprezentacja myślenickich harcerzy na grobie "Kryształa" |
W Myślenicach odwiedziliśmy w tym
roku grób por. Bolesława Polończyka, ps. "Kryształ",
cichociemnego, jednego z przyjaciół Dziadka Antoniego. Kraków to
cała plejada Ingardenów i Radwańskich, jest też grób małej Krystynki, cioci autorki bloga, której nie było jej dane poznać...
Na Salwatorze pochowany jest prof. Eugeniusz Romer, sławny kartograf, przyjaciel i współpracownik
Emila Żychiewicza, ojca Antoniego. Nad gliwickimi grobami jego żony
i syna chłonęłam opowieści o lwowskich czasach rodzinnych.
Jeszcze kawałek dalej, na urokliwym
cmentarzu w Soli-Kiczorze, pochowany jest sam Antoni Żychiewicz.
Tradycja rodzinnych opowieści
zostanie podtrzymana. Rodzice opowiadają, dzieci słuchają. W
kolejnych latach jeszcze nie raz będą miały okazję wędrować tymi ścieżkami, ale z własnych
doświadczeń wiem, że za każdym razem wszystkie opowieści są
równie ciekawe :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz