
Wspomniane
120 stron wywiadu wypełnione jest wypowiedziami Pana Aleksandra, często
krótkimi równoważnikami zdań i przydługawymi fragmentami różnych wspomnień
odczytywanych przez przeprowadzających wywiad oraz cztery anonimowe życiorysy
na końcu książki, nie wiadomo po co. Mam wrażenie, że chodziło tylko o to, żeby
przekroczyć 300 stron, a książkę wypełnić czymkolwiek, bo tylko powyżej 300
stron autorzy otrzymali honorarium. Rozumiem, że Pan Aleksander nie miał wiele
do powiedzenia, a książka ze względu na Rok Cichociemnych musiała powstać. W
końcu to sposób na sukces finansowy, bo w ogromnej liczbie szkolnych konkursów
dotyczących Cichociemnych podstawową nagrodą jest właśnie książka „Ostatni”.
Nieważne, że nikt jej nie przeczyta. Niektórzy się do tego przyznają, a
inni będą twierdzić uparcie, że przeczytali, modląc się w duchu, żeby ktoś nie
powiedział sprawdzam. Zresztą,
pewnych osób nie wypada sprawdzać... A jak w końcu ktoś się przełamie i zagłębi
się w lekturze, to tak jak ja przetrze oczy ze zdumienia.
Cichociemny? Nie wierzę. A dla tych, którzy przeczytali „Ostatniego” od deski
do deski mam zagadkę: komu dowódcy w Wielkiej Brytanii napisali w opinii, że
jest niezbyt inteligentny, a także bez wyobraźni i inicjatywy? I w którym
miejscu książki jest taka informacja?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz