 |
Cmentarz wojskowy w Rajbrocie |
Zawsze mnie intrygowali znajomi, którzy
z uporem maniaka wędrowali po Polsce w poszukiwaniu starych
cmentarzy wojennych. Szczególne miejsce zajmują wśród nich
cmentarze z I wojny światowej, których w naszym regionie jest
mnóstwo. Planowałam nawet odwiedzenie jednego, czy dwóch takich
miejsc, żeby sprawdzić na własne oczy, co takiego magicznego jest
w skupisku zardzewiałych krzyży i obtłuczonych nagrobków,
otoczonych chaszczami, trawami i pokrzywami. Okazja nadarzyła się
niedawno, przy okazji wyjazdy na finał Konkursu Kaligraficznego,
którego uczestniczką już trzeci w kolei rok jest moja córka
Julia. Okolice Rajbrotu obfitują w takie metropolie. Pierwszy był
cmentarz nr 303. Podjechałyśmy do widocznego z daleka kamiennego
muru, zaglądnęłyśmy do środka i... dech mi zaparło. Zanurzyłam
się w tej tajemniczej atmosferze, a stare dęby zdawały się
opowiadać o dawnych walkach, które miały miejsce w okolicy.
Pochowanych tu zostało ponad 500 żołnierzy armii rosyjskiej,
austriacko-węgierskiej i niemieckiej, którzy zginęli w grudniu
1914 roku w czasie operacji limanowsko-łapanowskiej.

Drugi z odwiedzonych przez nas
cmentarzy został opatrzony numerem 308. Znajduje się w Królówce,
czy też w Muchówce. Drogę do cmentarza wskazuje betonowy słup z
tablicą: "Kriegerfriederhof - Cmentarz wojskowy". Bitą
drogą dojechałyśmy do lasku, w którym za kolejnym kamiennym murem
zamknięte zostały magiczne, tajemnicze historie. Prawie 1000
żołnierzy, 1000 odrębnych małych i wielkich historii... 290
żołnierzy zostało zidentyfikowanych, reszta pozostała
anonimowa... Pochowani w zbiorowych mogiłach, ich wiecznego
spoczynku pilnują krzyże - maltańskie dla Prusaków, prawosławne
dla Rosjan i skromne, proste, dla anonimowych szeregowców. Czy leżą
tu też Polacy? Całkiem możliwe, bo w końcu polscy Legioniści
również brali udział w walkach. Podział na dobrych i złych się
zatarł. Zostały szczątki ludzi i tchnienie jednego Boga...
 |
Cmentarz wojskowy w Królówce - Muchówce |
A tak opisują swoją wizytę na starym
cmentarzu harcerki z XV Warszawskiej Żeńskiej Drużyny Harcerskiej
in. Tomasza Zana. Członkiem tej drużyny była moja Babcia, Irena
Siwicka - Żychiewicz. Wspomnienie pochodzi z jednodniówki
pochodzącej z lat 1924-1934. Opisywały inny cmentarz, inne groby,
innych żołnierzy, naszych, polskich bohaterów. Ale atmosfera jest
podobna... Cisza, stare dęby, wojenne opowieści...
Na wojskowym cmentarzu...
Były pełne radosnego życia.
Rozklekotany, ciężarowy samochód zawiózł je przed bramę
cmentarną. Potem ustawiły się szeregiem i szły małemi alejkami
wśród grobów. Wesołe ogniki z oczu im uciekły na dno duszy.
Serca wypełnił smutek i sączył się powoli zadumą z pod rzęs
spuszczonych. Potem szare ich postacie schylają się nad grobami i
pracowite, małe ręce zbierają szybko zeschłe liście - pieszczą
grób... Z każdej mogiły wyrasta krzyżyk z tabliczką, na której
ciemnemi literami ktoś napisał stopień, pułk, wiek i miejsce
śmierci żołnierza, rzadko spotyka się nazwisko, bo i po co? Co
komu po nazwisku - wystarczy wiedzieć, że tu pod zieloną darnią i
żółtą ziemią leży szeregowiec, kapral, porucznik z polskim
orzełkiem na czapce i z olbrzymim śmiertelnym otworem w czaszce,
sercu lub piersi... Krzyżów tak dużo, całe szeregi ciągną się
równo, równiutko i tworzą dziesiątki, setki, tysiące... W
piersiach coś zabolało, coś się targa - O Panie... aż tyle, aż
tyle - czy trzeba było... I oni wszyscy za wolność... O Chryste...
i usta drżą tak silnie, że niepodobna mówić i tylko ręce
przestają pracować i załamują się rozpacznym ruchem...
Potem szybko, zręcznie stawiają na
darni purpurową lampkę i białą świeczkę i biegną dalej do
innego grobu, i potem znowu i znowu dalej... A tymczasem mgły
zaczęły opadać na cmentarz i stał się mrok - z nad grobów
podnoszą się postacie i biegną w jedną stronę i po chwili
skupiają się wszystkie wokół ogniska. Przed sobą mają światło
i ciepło, w sobie życie, a poza sobą ciemny krąg i ciszę
śmierci...
Patrz, klękają wszystkie i razem,
nabożnie, z drżeniem "Wieczne odpoczywanie" mówią
bohaterom... Już wstały, teraz żałobna pieśń, pogrzebny
marsz... Zamilkły - zapalają pochodnie i idą oblane światłem nad
ciemne groby... I na każdej mogile cząsteczkę światła
zostawiają... i idą, idą wciąż naprzód ciche i lekkie. Aż
przyszła chwila, że postacie ich znikły, odeszły w cień - a za
to cmentarz rozgorzał światłem tysiąca płomyków... Groby
płonęły czerwono, krzyże różowo i sino, a niebo zostało
granatowe i gwiazdami srebrnemi... I cisza naszła wielka - serca
żywych za głośno się tłukły... Gwiazdy tajemną wiodły rozmowę
z ognikami grobów...
Zaturkotał samochód - mury
cmentarza "Czuwaj!" odkrzyknęły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz