27 lutego 2018 to dzień dla uczniów
dwóch myślenickich szkół niezapomniany – miejscowe koło
Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej zorganizowało
spotkanie z kapitanem Januszem Kamockim ps. „Mamut”. Moje
pierwsze spotkanie z Kapitanem, a raczej Doktorem Kamockim (bo jakoś
tak lepiej mi to brzmi – tytuł doktorski jest tytułem naukowym, a
ranga oficerska nadana honorowo nie odzwierciedla faktycznej rangi
wojskowej) miało miejsce mniej-więcej rok temu, w siedzibie
małopolskiego oddziału ŚZŻAK. Z kilku osób, które wtedy poznałam,
dr Kamocki od razu przyciągnął moją uwagę – jego błysk w oku,
forma wypowiedzi i aura, którą wokół siebie roztaczał – to
wszystko spowodowało, że kilka krótkich minut wystarczyło, że
poczułam w Nim „bratnią duszę”. Wszystkie dotychczasowe
działania stale to pierwsze wrażenie potwierdzają. Doktor dostaje
wszystkie relacje z naszych inicjatyw – szkoleń, uroczystości,
czy wyjazdów. Od czasu do czasu spotykamy się – najczęściej
rozmawiamy o planach związanych z sekcjami młodzieżowymi i
reaktywacją koła w Myślenicach, ale udaje się nam również wracać do wspomnień związanych z okresem wojennym. Po którejś
serii wspomnień stwierdziłam, że to niesprawiedliwe, że tylko my
słuchamy tych opowieści. Trzeba zarazić pasją patriotyzmu większą
grupę Polaków, a najlepiej młodych Polaków. Powiedziałam o tym
Doktorowi dodając nieśmiało pytanie, czy zgodziłby się na
spotkanie z młodzieżą w szkole myślenickiej. Zgodził się bez
wahania. W końcu zadecydowałam, że są dwie szkoły, które są mi
szczególnie bliskie – dawne Gimnazjum nr 1 (obecnie oddział
Szkoły Podstawowej nr 2) i I Liceum Ogólnokształcące. Obie szkoły
mają wspaniałą historię i były kuźnią wielu myślenickich
bohaterów – walczących zarówno w Legionach, w Armii Krajowej,
jak i potem, w podziemiu antykomunistycznym.

Doktor Kamocki w swoich wspomnieniach
przeniósł się w czasy wojny – był wtedy nastolatkiem,
rówieśnikiem większości uczestników obu spotkań. Przedstawił
okrutne realia wojny widziane oczami chłopaka, który nie do końca
był świadomy tego, co się wokół dzieje. Dla młodzieży
możliwość walki z okupantem i całe przygotowanie do walki były trochę jak zabawa, tylko przeniesiona w realne warunki. „Mamut”,
tak jak jego koledzy i koleżanki, chciał walczyć z Niemcami. Był
zawiedziony, że dostał inne zadanie – ze względu na okoliczności
(dom rodzinny, którego część zajmowali okupanci, nielegalne
połączenie telefoniczne z aparatem, z którego korzystali Niemcy i
dobra znajomość języka niemieckiego) został wyznaczony do
podsłuchiwania rozmów telefonicznych. Zamiast biegać po lesie i
strzelać musiał całymi godzinami siedzieć w fotelu i
podsłuchiwać. Jak wspominał, większość informacji była
nieistotna. Tylko raz usłyszał o planach wysiedlenia jednej z
okolicznych wsi, jednej z tych, w których ukrywali się partyzanci.
Dzięki temu jednemu epizodowi uratował wiele osób, bo odpowiednio
wcześnie mieszkańcy przygotowali się do przymusowej przeprowadzki
i ukryli wszystkie niewygodne przedmioty, które mogły doprowadzić
do ich zastrzelenia przez Niemców.
Znamienne były słowa „Mamuta” o
bohaterstwie. Powiedział, że szlag go trafia, jak słyszy, że oni,
żołnierze Armii Krajowej, byli bohaterami. Dzisiaj może tak to
wygląda, ale wtedy nikt nie myślał o bohaterstwie. Najlepiej to, co się wtedy działo w sercach młodych Polaków, oddają
słowa „Inki”, która w swoim ostatnim grypsie napisała:
„zachowałam się jak trzeba”. Wtedy wszyscy robili to, co im
nakazywało sumienie – zachowywali się jak trzeba. Mieli wyryte w
sercach słowa „Bóg – Honor – Ojczyzna” i nie wchodziło w
grę inne zachowanie.
Innym ciekawym zagadnieniem, które
poruszył nasz gość była rzeczywista rola Armii Krajowej. Wiele
osób kojarzy AK-wców z walką, z zabijaniem. Statystyki mówią coś
zupełnie innego – 300-tysięczna armia, wspierana przez
dziesiątki, a może setki tysięcy cywili, zabiła zaskakująco mało
Niemców. Bo prawdziwa rola AK nie polegała na zabijaniu –
opowiadał dr Kamocki. – Zadaniem żołnierz AK była przede
wszystkim ochrona ludności. Zabicie jednego Niemca niosło za sobą
śmierć 10 lub więcej Polaków. Trzeba było działać rozważnie –
ratować, wspierać na każdym kroku, uwalniać uwięzionych,
zapobiegać mordowaniu. Brawura nie była dobrym rozwiązaniem.
Dowódcy Polski Podziemnej mieli opracowany plan polonizacji Ziem
Odzyskanych, o czym dowiedziałam się z książki dr Kamockiego
„Podróże etnografa”. Komuniści wysiedlili mieszkańców z ich
domów, nie patrząc, czy jest to zasadne, czy nie. AK miała cały
plan. Ale po wojnie nikt ich nie słuchał, a żołnierze sami musieli walczyć o przetrwanie.
Spotkanie w liceum zostało
zarejestrowane na video, dzięki czemu każdy, kto chciałby
wysłuchać wystąpienia „Mamuta”, będzie miał tę możliwość.
Dziękujemy za pomoc panu posłowi Jarosławowi Szlachetce! Jest to
osoba, która aktywnie wspiera działania patriotyczne na terenie
Myślenic i w szeroko pojętych okolicach. Najbliższe wspólne plany
to rejestracja wspomnień weteranów walk o niepodległość Polski
oraz ich rodzin.
Spotkanie z dr Kamockim było
pierwszym z cyklu planowanych spotkań. Pomysłów na razie nie
zdradzę, ale zapewniam, że będzie się sporo działo.
Zapraszam na fanpage Kołą Myślenice ŚZŻAK na Facebook: www.facebook.com/AKMyslenice/
Wiadomość z ostatniej chwili: już nie KAPITAN, ale MAJOR!!! Gratulujemy!
Wiadomość z ostatniej chwili: już nie KAPITAN, ale MAJOR!!! Gratulujemy!