14 lutego 2017 – 75 rocznica
powstania Armii Krajowej, a właściwie przekształcenia ZWZ w AK.
Zarówno Antoni, jak i jego żona Irena, byli żołnierzami Armii
Krajowej. Oboje złożyli przysięgę:
przysięgam być wierny Ojczyźnie mej, Rzeczypospolitej Polskiej.
Stać nieugięcie na straży Jej honoru,
o wyzwolenie z niewoli walczyć ze wszystkich sił aż do ofiary mego życia.
Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej, Naczelnemu Wodzowi
i wyznaczonemu przezeń Dowódcy Armii Krajowej
będę bezwzględnie posłuszny,
a tajemnicy niezłomnie dochowam, cokolwiek by mnie spotkać miało.
W przypadku Ireny tekst był zapewne
nieco inny, ponieważ grupa jej sanitariuszek z 2 Kompanii Batalionu
Kiliński „Szare Szeregi” zaprzysiężona została pod koniec
1941 roku, jeszcze przed rozkazem generała Grota-Roweckiego
ustalającego ostateczny tekst. Jednak szczegóły nie są w tym wypadku istotne –
ważna jest podniosłość chwili i okoliczności, które możemy
poznać dzięki relacji dowódcy Ireny – Leona Gajdowskiego ps.
„Ostoja”. Przysięgę od grupy dziewcząt odbierał ksiądz Wiktor Potrzebski ps. „Corda” - postać, której na pewno
poświęcę jeszcze niejedno opracowanie. Ksiądz „Corda” za
swój patriotyzm, trud i żołnierską odwagę w wykonywaniu
duszpasterskich obowiązków, pogodę ducha i wysoce
demokratyczno-koleżeński stosunek do żołnierzy, kochany był
przez wszystkich i wysoce szanowany (…) Niezmordowany w swojej
pracy duszpasterskiej trwał na wyznaczonym posterunku do końca
swego szlachetnego życia...
Fragmenty tekstu pochodzą z
opracowania: „IV Rejon I Obwodu AK Warszawa Śródmieście –
Północ w konspiracji i walce” autorstwa Andrzeja Rudzińskiego,
Leona Gajdowskiego i Heleny Rudzińskiej.

Niezapomniane, wyciskające z oczu
łzę wzruszenia było przyjęcie przysięgi przez kapłana „Cordę”
od młodych dziewcząt – żołnierzy z drużyny sanitariatu i
łączności drugiej kompanii. Dowódcą tej drużyny była „Hawrań”
- Irena Siwicka, a instruktorem wyszkolenia bojowego ppor „Szary”
(...).
Był mroźny, skrzący gwiazdami
wieczór grudniowy 1941 roku. W prywatnym mieszkaniu „Grażyny”
(Sternicka), na ul. Marszałkowskiej, zebrała się w komplecie
drużyna żeńska 2 kompanii „Szare Szeregi” - sanitariatu i
łączności – około 15 dziewcząt. Pokój był rzęsiście
oświetlony. Na jednej ze ścian,, na biało – czerwonym sztandarze
wisiał Orzeł Biały. W pokoju panował nastrój podniosły i pełen
podniecenia. Dziewczęta czekały na moment niecodzienny, na moment,
który w ich młodym życiu miał odegrać ważną rolę – miał je
wprowadzić do wielkiej rodziny podziemnych bojowników
konspiracyjnej Armii Krajowej, toczącej od 1939 roku nieustępliwy
bj z najeźdźcą teutońskim. Dobrowolnie i z pełną świadomością
miały za chwilę przyjąć obowiązek zdyscyplinowanych żołnierzy
i może już jutro pójść do akcji, z której wiele spośród nich
miało nie wrócić.
Charakterystyczny dzwonek przy
drzwiach oznajmił przybycie dowódcy kompanii z ks. „Cordą”.
Dziewczęta przybrały szyk wojskowy. „Szary” zameldował dowódcy
gotowość drużyny do przysięgi. Ksiądz nałożył stułę, ujął
krucyfiks w lewą dłoń i wystąpiwszy przed sformowany szereg
przemówił swoim miłym, a zarazem płomiennym głosem.
…Mówił o miłości Ojczyzny, o
powinności żołnierza konspiracyjnego Armii Krajowej, o
nieubłaganej walce na śmierć i życie z najeźdźcą, o udziale
kobiet w tej walce. Mówił krótko, po żołniersku – płomiennie
i sugestywnie. Dziewczęta zasłuchane z przejęciem wchłaniały
każdy dźwięk słowa, każde zdanie mówiącego. Z wrażenia aż
pobladły. Wreszcie padła komenda „do przysięgi”. Uniosły się
ku górze dziewczęce dłonie, a ich wargi, drżące z przejęcia,
powtarzały za księdzem słowa roty przysięgi.
![]() |
Źródło: www. niezalezna.pl |