środa, 10 lutego 2016

Projekt „Młodzi Patrioci”

W niedzielę 7 lutego 2016 roku w naszym domu gościliśmy Wiktorię Wojciechowską, fotografa z Lublina. Pani Wiktoria postanowiła przygotować projekt na temat młodzieży, która nie zatraciła polskich tradycji patriotycznych i za poleceniem Komendantki myślenickiego Hufca ZHP zaproponowała udział w projekcie Julce Ingarden.
Projekt "Młodzi patrioci" to seria zdjęć portretujących nastolatków o poglądach konserwatywnych, zrzeszonych w różnego rodzaju organizacjach i stowarzyszeniach. Interesują mnie przekonania młodzieży, która już niedługo będzie mogła wziąć czynny udział w sprawowaniu władzy w państwie - mówi Wiktoria. Chcę z nimi porozmawiać by dowiedzieć się co jest dla nich najważniejsze, w co wierzą, jakie są ich plany i motywacje. Projekt nie jest wykonywany na zlecenie mediów ani przez nikogo finansowany, wynika z mojego osobistego zainteresowania tematem i chęci sportretowania młodych polskich patriotów.

Wiktoria najpierw przeprowadziła z Julką wywiad, w którym rozmawiały o zainteresowaniach, poglądach i planach na przyszłość. Niedzielne przedpołudnie i poniedziałkowy wieczór minęły pod znakiem fotografii. Główną gwiazdą była Julia, ale w sesji uczestniczyła również reszta rodziny oraz przyjaciółki Julii z harcerstwa. Sprawozdanie fotograficzne z niedzielnej sesji poniżej.


Strona Wiktorii Wojciechowskiej TUTAJ >>>  



 




niedziela, 3 stycznia 2016

2016 - Rok Cichociemnych

Z przyjemnością informuję, że 22 grudnia 2015 roku Sejm Rzeczpospolitej Polskiej uchwalił rok 2016 ROKIEM CICHOCIEMNYCH. 



"U C H WA Ł A   S E J M U   R Z E C Z Y P O S P OLI T E J   P O L S K I E J 
z dnia 22 grudnia 2015 r. 
w sprawie ustanowienia roku 2016 Rokiem Cichociemnych 

W lutym 2016 roku przypada 75. rocznica pierwszego zrzutu do walki w okupowanej Polsce Cichociemnych – Spadochroniarzy Związku Walki Zbrojnej /Armii Krajowej, który nastąpił w nocy z 15 na 16 lutego 1941 roku. Działania Cichociemnych umożliwiły nawiązanie łączności z Krajem drogą lotniczą oraz przeprowadzanie akcji sabotażowo-dywersyjnych przeciwko okupantom. Do końca 1944 roku na obszar Polski zrzuconych zostało 316 Cichociemnych, z których 112 oddało życie za wolną Ojczyznę. Kilkudziesięciu kolejnych żołnierzy polskich – spadochroniarzy – skierowano do innych okupowanych krajów w Europie. Cichociemni, ludzie, którzy odbyli szczególnie profesjonalne i specjalistyczne przeszkolenie, stanowili elitę Polskich Sił Zbrojnych. Z uwagi na fakt, iż ich zasługi w bojach o niepodległość Polski były niezwykłe, a wyczyny wojenne wyjątkowe, powinni znaleźć się na stałe w panteonie naszych bohaterów narodowych. Wiedza na temat wielkich osiągnięć i poświęcenia Cichociemnych musi być upowszechniana, przede wszystkim wśród młodych Polaków. Działania ich rodzin, zarówno w Kraju jak i na emigracji oraz Fundacji im. Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej i innych środowisk, które kultywują tradycje Cichociemnych, zasługują na wsparcie instytucjonalne i obywatelskie. Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, aby oddać hołd wszystkim Cichociemnym, którym należy się szacunek całego Narodu oraz przekazać pamięć o Nich kolejnym pokoleniom, ustanawia rok 2016 Rokiem Cichociemnych. 

MARSZAŁEK SEJMU 
/ – / Marek Kuchciński" 

poniedziałek, 23 listopada 2015

Podróże sentymentalne – Lwów…

Lwów dla naszej rodziny jest wyjątkowym miejscem. To miasto rodzinne Żychiewiczów, a także ukochane miasto Ingardenów. Okolice Lwowa są też kolebką rodziny Lewczuków. Dziewczyny Ingarden (Maja, Julka i Karola) wybrały się tam po raz pierwszy, dzięki zorganizowanej przez myślenickie Gimnazjum nr 1 wycieczce. Głównym celem był transport darów dla Polaków z podlwowskiej parafii Janowo, ale dla większości pasażerów naszego autokaru była to przede wszystkim wycieczka krajoznawcza. Dla nas była to wspaniała podróż w przeszłość.

Łyczakowski kościół Św. Antoniego
Do wyjazdu przygotowywałyśmy się wiele miesięcy, bo plany wyjazdu ciągle krzyżowały niespodziewane wydarzenia. W końcu się udało. Lista miejsc do odwiedzenia wydłużyła się niepokojąco. Mapa Lwowa oznaczona została niezliczoną ilością niebieskich kropek. Szkoła im. Kazimierza Wielkiego, do której uczęszczał Antoni, dom rodzinny przy Boberskiej, kościół Św. Antoniego przy Łyczakowskiej, Politechnika Lwowska, Uniwersytet Jana Kazimierza, szkoła im. Batorego (tutaj uczył Roman Ingarden – filozof, a uczył się Roman – fizyk), Cmentarz Łyczakowski (górka Powstańców Styczniowych i Cmentarz Orląt Lwowskich), Akademia Handlowa (tam profesorem był Emil Żychiewicz – ojciec Antoniego), siedziba Książnicy Atlas… Im więcej było czasu na przygotowanie, tym bardziej niebiesko robiło się na planie miasta… Ostatecznie nie udało się zrealizować nawet części planów. Wszystko przez (a może dzięki?) wspaniałej przewodniczce, pani Alinie, Polce mieszkającej we Lwowie, która przeniosła nas w dawne czasy i wprowadziła we współczesne realia. Zwiedziliśmy trzy katedry, Operę, Galerię Europejską, kilka kościołów i Cmentarz Łyczakowski. Mimo mało wycieczkowej pogody (zimno, śnieg i deszcz) chłonęliśmy lwowską atmosferę.

Julka przy grobie Albina Żychiewicza
Jakie wrażenia? Cudowne. Piękne miasto, mimo wydarzeń historycznych nie aż tak zniszczone, jak się spodziewałam. Widać pracę ostatnich lat włożoną w ratowanie zabytków, szczególnie tych najważniejszych, polskich. Ludzie żyją skromnie, może nawet bardzo skromnie, ale Polacy mieszkający we Lwowie dbają o tradycję i budzą podziw swoim patriotyzmem. „My, Polacy ze Lwowa, dochodzimy do wszystkiego własną ciężką pracą. Nie prosimy, nie żebrzemy. Tak nas nauczono…” – mówiła pani Alina. Mówiła też sporo na temat wychowania lwowskich dzieci: „Niektórzy się burzą, jak to możliwe, że walczyły dzieci. I tutaj, i podobnie w Powstaniu Warszawskim. Tych dzieci i młodzieży nikt nie wysyłał do walki. Dla nich było oczywiste, że za Ojczyznę należy walczyć, a jak trzeba, to i umrzeć.” Te słowa wypowiedziane nad grobami Orląt Lwowskich nabrały nowego znaczenia... A nam udało się odnaleźć grób Albina Żychiewicza, stryja Antka, legionisty, dziennikarza, patrioty. Zmarł przedwcześnie z powodu ran odniesiony w czasie walk u boku Marszałka Piłsudskiego. Do grobu Józefa Żychiewicza, dziadka Antoniego, powstańca styczniowego, niestety nie dotarłyśmy.

Na zakończenie w kościółku janowskim została odprawiona w intencji uczestników wyprawy i ich rodzin Msza Święta.

Przed nami plany kolejnej wyprawy do Lwowa. Będziemy tam wracać tak często, jak to tylko możliwe, bo to w końcu nasze rodzinne miasto...

Karolina przed kaplicą Boimów
Cmentarz Łyczakowski
Cmentarz Łyczakowski
Lwowska Opera

środa, 4 listopada 2015

1 listopada - święto podróży sentymentalnych


Święto Wszystkich Świętych jest wielkim świętem wędrówek sentymentalnych. Już jako dziecko najwięcej anegdot rodzinnych omawianych było właśnie na cmentarzu. Każdy grób miał ich po kilka, czy nawet kilkanaście. Przychodziły same, wystarczyło nadstawić uszu. Zmieniło się to po przeprowadzce do przyjaznej, ale obcej Małopolski. Skończyły się spotkania rodzinne nad grobami, skończyło się nasłuchiwanie. Obok nas pojawiły się nasze dzieci, które nadstawiają uszu tak jak ja w ich wieku. Tylko o czym mam im opowiadać, skoro opowieści gliwickie nijak się mają do krakowskich?
Ale jednak poradziliśmy sobie. Pomógł nam niezawodny internet i trochę grzebania w historiach rodzinnych. Okazało się, że w okolicy do odwiedzenia jest tyle grobów, że trudno jest objechać wszystkie w tydzień, nie mówiąc o jednym dniu.

Reprezentacja myślenickich harcerzy na grobie "Kryształa"
W Myślenicach odwiedziliśmy w tym roku grób por. Bolesława Polończyka, ps. "Kryształ", cichociemnego, jednego z przyjaciół Dziadka Antoniego. Kraków to cała plejada Ingardenów i Radwańskich, jest też grób małej Krystynki, cioci autorki bloga, której nie było jej dane poznać... 
Na Salwatorze pochowany jest prof. Eugeniusz Romer, sławny kartograf, przyjaciel i współpracownik Emila Żychiewicza, ojca Antoniego. Nad gliwickimi grobami jego żony i syna chłonęłam opowieści o lwowskich czasach rodzinnych.

Dalsze okolice to Rabka, na której cmentarzach pochowana jest Maria Wierzycka, z domu Rościszewska, babka Antoniego, oraz Zdzisław Wierzycki, kuzyn Antoniego, który przez kilka lat razem z Antkiem się wychowywał.

Jeszcze kawałek dalej, na urokliwym cmentarzu w Soli-Kiczorze, pochowany jest sam Antoni Żychiewicz.

Tradycja rodzinnych opowieści zostanie podtrzymana. Rodzice opowiadają, dzieci słuchają. W kolejnych latach jeszcze nie raz będą miały okazję wędrować tymi ścieżkami, ale z własnych doświadczeń wiem, że za każdym razem wszystkie opowieści są równie ciekawe :)


niedziela, 6 września 2015

II Zawody Strzeleckie...

... Pamięci 100 rocznicy walk Legionów Polskich Józefa Piłsudskiego.
Część II, rok 1915.

Już drugi rok z rzędu Gliwicki Klub Gazety Polskiej i ppłk Roman Nowogrodzki z Wojskowej Komendy Uzupełnień zorganizowali aktywne świętowanie rocznicy walk Legionów Polskich. Aktywne, bo strzeleckie. Ku chwale tym, którzy 100 lat temu oddawali za nas życie, walczyli za naszą wolność...

W zawodach uczestniczyło 77 uczestników, od początkujących amatorów, po zawodowców. Grupa została podzielona na drużyny, z których najliczniejsza była gliwicka grupa klubowa. Była też drużyna wojskowych, drużyna Strzelców Rzeczpospolitej z harcerką z Myślenic, drużyna dziennikarzy, "dronowców", gości i kilka drużyn różnych Klubów Gazety Polskiej ze Śląska. Na szczególną uwagę zasługuje drużyna Juniorów, której opiekunką była Karolina Ingarden.

Uczestnicy mieli też okazję podziwiać możliwości dronów - modnych w ostatnich latach cudów techniki.

Pewnie czytelnicy zastanawiają się, jaki związek mają zawody strzeleckie z bohaterami bloga. Otóż jako zawodników można było podziwiać całą grupę potomków Ireny i Antoniego - córkę Martę Święcicką, szefową gliwickiego Klubu GP z mężem Janem Święcickim, dwie wnuczki, Maję Ingarden z mężem i Sabinę Treffler, oraz całą gromadę prawnuków, reprezentujących nie tylko rodzinę Ingardenów, ale też Hufiec Myślenicki ZHP: Julię, Karolinę, Błażeja i Mikołaja. W zawodach wysoki wynik (106 pkt) uzyskała Maja Ingarden, zajmując w klasyfikacji indywidualnej VII miejsce, najwyższe wśród kobiet. Sukces odniosła również Julka, uzyskując najlepszy wynik z kobiet w strzelaniu z pistoletu kaliber 9 mm i I miejsce drużynowo. Błażej również próbował swoich sił w strzelaniu z KBKSu, Mikołaj ograniczył się do asystowania tacie :)

 
 







wtorek, 1 września 2015

25 sierpnia 2005 - 10 lat później...

   5 sierpnia 2015 roku minęła 10 rocznica śmierci Antoniego Żychiewicza, cichociemnego, ps. "Przerwa". Męża, Ojca, Dziadka i Pradziadka. 10 lat to z jednej strony dużo, z drugiej tak niewiele. Wielu z nas doskonale pamięta uśmiechnięte oczy Antoniego i jego żarty. Nawet będąc w szpitalu, ze świadomością, że zbliża się śmierć, potrafił żartować i sypać anegdotami. Znając naturę Antoniego w dniu pogrzebu nikt nie rozpaczał. To nie było smutne "żegnaj", tylko bardziej "do zobaczenia". Zadziwiająca świadomość, że On jest wśród nas i nie byłby zadowolony, widząc nosy zwieszone na kwintę i zapłakane oczy. Pożegnanie było uroczyste, z Kompanią Honorową Wojska Polskiego, pożegnalną salwą, w pięknej scenerii Beskidu Żywieckiego.
   Po 10 latach na Mszy Świętej w tym samym kościele spotkali się ponownie najbliżsi Antoniego - potomkowie Jego, Jego brata Teczka i siostry Marysi - Marta z mężem, córką, zięciem i wnukami, Jola z córką Anią oraz Tadeusz zwany Baltazarem z żoną. Była też Łucja, najważniejszy genealog rodzinny, autorka bloga rodziny Wierzyckich. Gospodarzami spotkania była Hanna, żona Antoniego, i córka Danusia, które ugościły wszystkich pod swoim dachem.

Rodzeństwo Żychiewiczów: Emil ("Teczek"), Maria i Antoni. 
   Spotkanie przebiegło w miłej, rodzinnej atmosferze. Uczestnicy dosłownie wypełnili drewniany dom wspomnieniami. Myślę, że Dziadek z zadowoleniem patrzył na integrację kilku pokoleń rodziny Żychiewiczów :)  





poniedziałek, 3 sierpnia 2015

71 rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego - Zakopane 1 sierpnia 2015

Do Warszawy było nam za daleko, więc postanowiliśmy uczcić pamięć Powstańców w... Zakopanem. Miałam nadzieję, że jakieś plany będą miały Myślenice, ale pamiętając zeszły rok, kiedy to wybraliśmy się do Domu Greckiego na wystawkę o Powstaniu Warszawskim w koszulkach "powstańczych", nie oczekiwaliśmy cudów. Otóż rok temu, jak nas zobaczyła jedna z pań pracujących w Muzeum, omiotła nas spłoszonym wzrokiem i zapytała wyraźnie zaniepokojona: "Czy to jakaś akcja?" Zdziwiła się, że ubraliśmy koszulki z okazji rocznicy wybuchu PW...

Zakopane świętowało bez szczególnych fanfar, ale Górale jak to Górale, pamiętają o ważnych dla Polski rocznicach. O 15.30 mieliśmy przyjemność oglądnąć inscenizację potyczki partyzanckiej przygotowaną przez Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznych - 1 Pułk Strzelców Podhalańskich AK. O 17.00 całą gromadką uczestniczyliśmy w uroczystej Mszy Św. w intencji Ojczyzny i Powstańców Warszawskich. Kazanie było okolicznościowe, pięknie ubrane w słowa podziękowanie za powstańcze poświęcenie... Powinni go posłuchać ci wszyscy, którzy tradycyjnie w okolicach 1 sierpnia opluwają naszych bohaterów...

W sobotę 1 sierpnia w myślenickim dodatku ukazał się duży artykuł o "Hawrań", Irenie Siwickiej - Żychiewicz, jednej z bohaterek bloga... Na końcu artykułu moja refleksja na temat PW: 
Wnuczka Ireny - Maja Ingarden sprzeciwia się głosom mówiącym, że powstanie było bezsensowną, bo z góry przegraną walką, która na dodatek pochłonęła mnóstwo ofiar. - Jestem zdecydowaną obrończynią powstania i powstańców. (...) Uważam za bardzo niesprawiedliwe to, że działania powstańców sprowadza się do błędu. Dlaczego nikt nie zastanawia się, co by było gdyby nie było powstania, albo gdyby powstańcy wygrali? To nie był błąd, a oni nie byli dzieciakami, jak się nieraz o nich mówi. Byli dojrzali, chcieli walczyć i umrzeć wolni, bo jestem przekonana, że liczyli się z tym, że umrą... 
Cały artykuł   TUTAJ >>>